Zbliżała się jesień. Wiatr cichutko szeleścił liśćmi drzew. Nowi właściciele domu właśnie wprowadzali się do niego. Nie wiedzieli jednak, że w tej okolicy, dzieją się różne dziwne rzeczy.
W domu obok, mieszkały osoby, których nikt nie znał. Mieszkańcy miasta mawiali, że to osoby bardzo skryte, i za dnia, nigdy nie widziano ich na zewnątrz. A jeżeli już wychodziły, to bardzo dyskretnie i niezauważalnie.
Minął tydzień od narodzin dziecka. Była to dziewczynka a jej rodzicepostanowili nazwać ją Tia. Właśnie trwała wizyta lekarza. Xawery i Natasha byli bardzo szczęśliwi i kochali dziewczynkę.
Xawery usiadł obok Natashy. Ona, przez małe zamieszanie obudziła się.
- Co się dzieje? - spytała Natasha.
- Wszystko w porządku kochanie. Jesteś w domu. Właśnie jest u nasPani Doktor. Przyszła żeby sprawdzić stan twojego zdrowia i dziecka. -wytłumaczył Xawery.
- Mhmm...
- Xawery, muszę ci coś opowiedzieć. - oznajmiła Natasha.
- Mów kochanie.
- Tydzień temu, kiedy poszedłeś do pracy, poczułam się trochę źle.Poszłam więc do Caroline, aby mi pomogła. I wiesz co ujrzałam?
- Czyżby kolejna historia o tym jakie nasze sąsiadki są złe? No, słucham?
- Zobaczyłam, jak Tamara i Caroline zakopywały nieboszczyka w ziemi! Masz pojęcie? - spytała Natasha.
- Mów dalej.
- Zaczęłam im mówić jakie one są złe, i spytałam dlaczego zabiłytego faceta. Nic nie odpowiedziały. Przestraszyłam się i uciekłam.Potem ty przyszedłeś i zaczęłam rodzić.
- Hmmm...
- Nie wierzysz mi, prawda? - spytała Natasha.
- Oczywiście że tak! To znaczy... Nie do końca... - odpowiedział Xawery.
- Uhh...
- Posłuchaj... - zaczęła Natasha, ale nagle przerwała jej Pani doktor.
- Przepraszam, ja tylko chciałam powiedzieć, że stan dziecka jest bardzo dobry, a ja już będę się zbierała.
- W takim razie dziękujemy pani za wszystko. - powiedział Xawery.
- Ależ proszę bardzo. Widzimy się następnym razem. Do zobaczenia! - odpowiedziała Pani doktor i wyszła.
- Wracając do naszego tematu... - zaczęła ponownie Natasha. - Muszę ci coś pokazać.
- Okej. Nie ma sprawy. - odpowiedział Xawery.

- Caroline, tak naprawdę nie nazywa się Caroline. Nazywa się VivianBrown. Policja wywiesiła za nią setki listów gończych. - wytłumaczyłaNatasha. - Jest morderczynią.
- Ale... Ale skąd ty to wiesz kochanie? - spytał Xawery, który wyglądał jakby miał napisany na czole znak zapytania.
- Dwa dni po porodzie, kiedy wyszedłeś do pracy, usiadłam na chwilęprzy komputerze żeby sprawdzić pocztę na wp.pl, i przysłano do mnielist gończy Vivian razem ze zdjęciem. Otworzyłam go. Miałam zamiarwrzucić go do kosza w poczcie, ale przyjrzałam się bliżej zdjęciu, izobaczyłam, że ta osoba jest identyczna jak Caroline.
- I co dalej?
- Zainteresowałam się tym, i znalazłam dużo stron internetowych,gdzie było napisane dosłownie w-s-z-y-s-t-k-o o niej. Wydrukowałamzdjęcie i teraz pokazuję je tobie, żebyś uwierzył mi, że nasze sąsiadkisą morderczyniami. - odpowiedziała Natasha.
- Łaał! Nieprawdopodobne że byłem taki ślepy! - oznajmił Xawery.
- Przepraszam że ci nie wierzyłem kochanie. Zgłoszę tę sprawę na policję jak będę miał czas.
- Nie ma sprawy. "Leć" już do pracy bo i tak jesteś spóźniony.
- Racja. Do zobaczenia! Postaram się wrócić jak najwcześniej. - powiedział Xawery i pożegnał się z Natashą.
- Pa. - odpowiedziała Natasha.
Kiedy Xawery już wyszedł, Natasha postanowiła wziąć kąpiel, uczesać się i zająć się Tią.
- "Aaah... O tym marzyłam... Odprężająca kąpiel..." - myślała sobie po cichu Natasha, nalewając gorącej wody do wanny.
- Uhh! Wreszcie wyglądam porządnie! Wstyd być taką roztrzepaną! - mruknęła Natasha pod nosem.
Potem tak jak w planie poszła do Tii.
- Choć kochanie. Mama cię weźmie na rączki... - powiedziała Natasha i powolnym ruchem, wyciągnęła dziewczynkę z kojca.
Po wyciągnięciu Tii z kojca, Natasha poszła z nią na balkon, aby pooglądać piękne widoki.
- Zobacz Tia. Pięknie tu nieprawdaż? Jak będziesz duża, to będziemychodzili na plażę, na spacery z Buzzym do parku, wiesz? - mówiłaNatasha do Tii, która i tak nic z tego nie rozumiała.
Lecz ktoś stał na balkonie obok, i obserwował uważnie te dwie osoby...
- Myślicie, że tak łatwo się nas pozbędziecie? To jesteście w błędzie! - powiedziała prawdopodobnie Tamara.
- Odwalcie się od naszej rodziny! - krzyknęła przestraszona Natasha.
- Ach tak?
- Właśnie tak! - powiedziała Natasha i uciekła do środka.
Gdy tylko weszła, włożyła dziewczynkę do kojca.
- Już dobrze. Mama tu jest. Pamiętaj: przy mamie i tacie będziesz zawsze bezpieczna. - powiedziała Natasha do dziewczynki.
-"Ciekawe gdzie Xawery... Minęły już chyba z 4 godziny, a jegojeszcze nie ma... Zazwyczaj wcześnie kończy pracę..." - zastanawiałasię Natasha.
W tym samym czasie...
- Puk! Puk! - Xawery właśnie pukał do drzwi sąsiadek.
- Proszę, jest otwarte! - odpowiedziała jedna z domowniczek.
- Witaj. Nie chciałbym zawracać ci głowy, ale chciałem chwilę pogadać. - powiedział Xawery.
- Nie ma sprawy. Może coś do picia? - spytała "Caroline".
- Bardzo chętnie. - odpowiedział Xawery.
- Dobrze, zaraz ci dam, ale najpierw pójdę po niego do magazynu.
- Okej Poczekam.
- "Magazyn? Chyba raczej spiżarnia! Myślałem, że zapasy żywności iresztę trzyma się w piwnicy albo coś, ale na piętrze?" - myślał sobieXawery czekając na napój.
- Piciu się zachciało naszemu Xaweremu, tak? To zaraz je dostanie! Ha ha ha ha!
- Proszę, to twój napój. -powiedziała 'Caroline' do Xawerego.
- Dzięki.
- A więc, o czym chciałeś ze mną pogadać? - spytała 'Caroline'.
- Otóż, moja żona ostatnio zauważyła dużo dziwnych rzeczy w twoim iTamary zachowaniu. Twierdzi także, że zabiłyście jakiegoś człowieka.Czy to prawda?
- Hmmm... To nie możliwe! - odpowiedziała energicznie 'Caroline'.
- Ale...
- To niemożliwe! Nigdy muchy byśmy nie skrzywdziły!
- Niewątpliwie, ale mam pewne zastrzeżenia co do ciebie... - próbował wyjaśnić Xawery.
- A konkretniej?
- Natasha znalazła w internecie list gończy za tobą.
- To nie ja. To moja siostra bliźniaczka. Mieszka w Niemczech, izostała schwytana za importowanie Dragów. Z tego co słyszałam, uciekłaniedawno z więzienia, i teraz przemieszcza się gdzieś po świecie. Jabyłam lepiej wychowana niż ona, i rzecz jasna nigdy nic nie ciągnęłomnie do przestępstwa.
- Przepraszam, muszę usiąść bo mnie głowa boli jak cholera... - powiedział w trochę dziwny sposób, Xawery.
A więc twojej żonce coś się musiało przewidzieć lub pomylić. - wróciła do tematu 'Caroline'.
- No nie wiem... Wiesz co, chyba już pójdę do domu.
- Nie! To znaczy - nie idź jeszcze bo szkoda czasu. Tak nam sięmiło rozmawia, może zostaniesz jeszcze chwilkę? - spytała 'Caroline'.
- No... Dobra.
- To fajnie. Przepraszam cię, zaraz przyjdę, muszę coś zrobić. - powiedziała 'Caroline'.
- Nie ma sprawy, poczekam.
- Hmmm... Te obrazy są bardzo piękne... - powiedział sobie pod nosem Xawery.
Tymczasem Caroline (a raczej Vivian), przebierała się w swoim pokoju.
- Muahahahahaha! Rybka złapana!
Vivian zeszła na dół.
- Wiesz Caroline, te obrazy są bardzo ładne...
- Dziękuję. A teraz, choć ze mną do ogrodu. Mam dla ciebie niespodziankę...

CDN !