Strona Główna
Kontakt
Co nowego ?
Poradniczki i triki
Dom do wybudowania 1
Dom do wybudowania 2
Kody na uśmiercenie sima
Pomocne Kody
Imiona dla Simek
Imiona dla Simów
Foto-Story : Otwórz oczy
FotoStory : Wspomnienia wracają
Książka Kucharska naszych Simów
Rodzinki do stworzenia
Blogi Simo-Maniaków
Kosmici w The Sims 2
FotoStory
=> Foto-Story : Na krańcu Świata
=> Konkurs na najlepsze FOTOSTORY
=> Fotostory : wielka południowa ziemia
=> Fotostory : Masakra na ulicy Brzozowej
=> FotoStory : Prawdziwa miłość
=> Fotostory o bliźniaczkach Olsen
=> FotoStory : Zaufaj Magi
=> FotoStory : Życie Wampira
Kariery zawodowe Simów
Szybkie zbory i opalenizna
Sposoby na śmierć Sima i kolory duchów
Prawda o Belli Ćwir
Klub Ogrodnika
Poradnik dla poczatkująch
Nowe imię dla sima
Co powinno się znajdować w domu każdego Sima?
Zdjęcia Simów
Nina Kaliente
Jak radzić sobie w The Sims 3.
Jak zrobić własne rzeczy do Sims 2?
Soki
O THE SIMS
Jesteśmy realistami. My - ludzie. Nikt w dzisiejszych czasach nie uwierzy w istnienie "stworów" z legend. Z resztą sam się przekonaj. Spróbuj zapytać kogokolwiek o to, czy wierzy np. w wilkołaki. Albo lepiej nie pytaj, bo wsadzą Cię do czubków. Dzisiaj nikomu nie przejdzie przez myśl, iż oprócz nas na ziemi istnieją inne stworzenia. O tyle straszne i potworne, że przed wiekami ludzie żyli w ciągłym strachu przed nimi.
W końcu w każdej opowieści jest ziarnko prawdy. Więc i opowieści wilkołakach, czarownicach, bądź też wampirach są po części prawdziwe. A teraz pomyśl, możliwe, iż "ziarnkiem prawdy" w tych opowieściach są właśnie te stwory.



Wampiry - najbardziej przerażające istoty na ziemi. Ciężko je wszakże rozpoznać. Wyglądają jak ludzie, żyją jak ludzie, zachowują się jak ludzie, jedyne czym się od nas różnią to tym, że one nie lubią pizzy tak jak ludzie, a ciepłą ludzką krew.
Julie i Victor Ristian to wampiry. I są oni przedstawicielami wampirów takich jakie są dla nas najniebezpieczniejsze, bo zawsze będziemy sądzić, że są takimi jak my. Tylko nieliczna grupa żyje tak jak na prawdziwe wampiry przystało. Żyją oni w Mrocznym mieście. Są chorobliwie bladzi, ich oczy mają kolor ostrej czerwieni, a ludzie są dla nich tylko pożywieniem. Jednak nie istotne czy spotkasz kogoś z Podziemi, czy kogoś takiego jak państwo Ristian. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że staniesz się ich obiadem.

***PROLOG***

Deszcz. Zimne krople spływały po szybach czarnego Porsche. Samochód zbliżał się do przedmieścia Londynu. "Za 2 km skręć w lewo" informowała nawigacja. Mężczyzna siedzący za kierownicą krzyknął:"Ach zamknij się" i wyłączył GPS-a. "Uspokój się Victor" odrzekła na to jasnowłosa towarzyszka. W tym momencie Victor umilkł. Deszcz bębnił głucho w szyby,gdy nagle kobieta odezwała się:
-Czemu ciągle uciekamy? Nie możemy raz pozostać w jednym miejscu na dłużej? Dopiero co zamieszkaliśmy w Lancaster,a już wyprowadzamy się do Londynu. Niedługo wylądujemy w Ameryce!
-Jeśli będzie trzeba.
-"Jeśli będzie trzeba" nie bądź śmieszny ty też nie lubisz tych ciągłych przeprowadzek!
-Nie lubię,ale ja jestem świadomy tego, że tak trzeba, a ty Julie najwidoczniej tego nie rozumiesz.
-Być może!!!
Mężczyzna już nic nie odrzekł, tylko umilkł.Kobieta nazwana Julie już nie próbowała się nawet do niego odezwać.Po ostrej wymianie zdań, znów zaczęła wpatrywać się w krople bijące o szyby.
Po paru minutach samochód się zatrzymał. Stanął przy jednym z licznych domków na przedmieściach Londynu. Obok domu stała spora tabliczka z napisem :"Sold"(sprzedane). Victor bez słowa otworzył drzwi i wysiadł z pojazdu nie zważając na deszcz.Teraz dopiero można było zauważyć, że był on wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Jego włosy zmoczone deszczem zyskały kruczoczarny kolor. Victor podszedł do drzwi domu i otworzył je kluczem wyjętym z kieszeni.

Wszedł bez słowa do domu. Julie nadal siedziała w samochodzie. Teraz,kiedy już ochłonęła po sprzeczce można było dostrzec jaka jest piękna. Miała długie blond włosy, szaro-niebieskie duże oczy i porcelanową cerę. Przez chwilę jakby rozmyślając siedziała w Porsche po czym otworzyła drzwi pojazdu i wyjęła z torebki małą, składaną parasolkę. Z niezwykłym wdziękiem rozłożyła parasol i wyszła na zewnątrz. Była trochę niższa od Victora, miała nienaganną figurę. Jej płaszcz powiewał na wietrze. Szybkim krokiem odeszła od samochodu i weszła do domu.

Dom był mały,jednak przytulny. W salonie stał kominek rozpalony już przez Victora. Z wnętrza domu rozległ się wyjątkowo łagodny głos Victora: "Ogrzej się kochanie. Ja przyniosę walizki". Julie usiadła na kanapie przed kominkiem i zaczęła spoglądać na tlący się ogień.

Po paru minutach Victor oświadczył,że przyniósł już wszystkie walizki i zostawił samochód na podjeździe. Julie nie zareagowała na to oświadczenie tylko mruknęła jakby do siebie: "Czas się rozpakować.Ciekawe kiedy znów będzie trzeba wyjeżdżać" i po chwili zaczęła przygotowywać mieszkanie tak by można było w nim normalnie żyć. Victor pomagał żonie, jednak nie kwapił się do tego. Po paru godzinach małżeństwo zadomowiło się na dobre w ich nowym mieszkaniu. Julie spodobał się niezwykle mały, przytulny domek. Zachwycała się stylową kuchnią, przytulną sypialnią, czystą i skromną łazienką, ciepłym salonem i elegancką jadalnią. Jej mąż być może także cieszył się z nowego mieszkania,ale nie okazywał tego po sobie.

Wkrótce małżonkowie usiedli przy stole w jadalni i zaczęli następującą rozmowę:
-Kochanie, czy nie czas na kolację?
-Może dzisiaj Victorze odpuśćmy sobie kolację.
-Moja droga, jesteśmy po podróży musimy się posilić.
-Jesteś pewny, że nie wytrzymasz?
-Tak Julie, jestem pewny.

Kobieta niechętnie przyjęła te słowa, ociężale wstała od stołu i zaczęła ubierać swój płaszcz. Victor podszedł do niej przytulił ją czule i rzekł cicho: "Pamiętaj zapoluj na tego, którego krew uznasz za najsmaczniejszą. Najlepiej na kogoś młodego." Julie skinęła głową i wyszła.

Jeszcze chwilę Victor widział oddalający się samochód,po czym położył się na kanapie i zaczął spoglądać w ogień tlący się w kominku.
***
Chłodny dzień powoli dobiegał końca. Julie Ristian mknęła w swym czarnym samochodzie, pośród ulic londyńskiego przedmieścia. Nie patrzyła na znaki, ani nie kierowała się w konkretne miejsce. Jechała prosto przed siebie licząc, że w końcu natknie się na jakiś nocny klub - miejsce jej dzisiejszych łowów. Nienawidziła tego robić. Zabijanie ludzi napawało ją nienawiścią do samej siebie. "Jednak jestem wampirem. Muszę zabijać." Te słowa same formowały się w jej głowie, jakby pragnąc usprawiedliwić to co musi w końcu się zdarzyć. Kolejna anonimowa ofiara pożegna się z życiem na rzecz państwa Ristian'ów. Julie wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Niestety nie będzie to anonimowa osoba. Odkąd Victor zaprzestał polować, Julie musi wykorzystać cały swój talent i urok, by zwabić kolejnego mężczyznę na śmierć. Wampirzyca, po raz kolejny w swym istnieniu wspomniała słowa swojego męża: "Ty już nie będziesz zwykłą morderczynią - Victor posłał jej w tym momencie tajemniczy uśmiech - Ty musisz uwodzić by zabijać. To jest jeszcze gorsze niż morderstwo".
Ostry pisk opon, przyciśnięty hamulec i czarne porshe stoi na poboczu. "Nie cierpię, nienawidzę. On nie rozumie, to jest straszne. Wampiry są okropne, ja jestem okropna". Siedząc, wciąż za kierownicą Julie bombardowała swój mózg wyrzutami sumienia.

Ochłonąwszy rozejrzała się wokoło. "Gdzie ja jestem?" - w głowie wampirzycy natychmiast sformułowało się pytanie. A jakby w odpowiedzi na nie, w oczy rzuciła się tabliczka z napisem "Zachodni Park. Londyn". Julie nie zastanawiając się co robi jednym zwinnym ruchem wydostała się z samochodu i zatrzasnąwszy drzwi poszła w stronę parku.
Powietrze tu było czyste i chłodne, trawa jeszcze mokra po wcześniejszym deszczu, a żwirowe uliczki połyskiwały, zmoczone wodą. Nie zważając na to czy ławka jest sucha, kobieta usiadła na niej, oddychając powoli świeżym powietrzem. Julie pragnąc się wyciszyć, podziwiała skapujące z drzew krople, oraz zwierzęta wynurzające się ze swoich kryjówek. Po chwili na niebie pojawiło się zachodzące słońce. Chmury zniknęły, a krople wody zaczęły mienić się barwami tęczy.
Spokój. Myśli Julie krążyły wokół tej wszechogarniającej zieleni i złotej poświaty nieba. Czas mijał szybko, zanim Julie powróciła myślami do rzeczywistości, wokół zapadła już cicha noc.

Srebrny zegarek na przegubie wampirzycy wskazywał na dwie po ósmej, a więc siedziała tu już ponad godzinę. Szybko zerwała się z miejsca, miała już dość kłótni z Victorem, a takie opóźnienie jej "misji" może być kolejnym powodem do sprzeczki.
Julie pewnie skierowała się w stronę samochodu, gdy nagle jej wzrok przykuł nieznaczny ruch pomiędzy drzewami. Człowiek z pewnością niczego by tam nie dostrzegł, ale ona w końcu człowiekiem nie była. Wampirzyca skupiła wzrok na tamtym punkcie. Przez chwilę wydawało jej się, że widzi parę oczu o rubinowych tęczówkach, ale mózg podpowiedział jej, że to tylko wyobraźnia płata jej figle. Bo skąd niby w londyńskim parku miałby się znaleźć jakiś wampir z Mrocznego miasta. Wyśmiała w myślach swe podejrzenia i szybkim krokiem skierowała się, ku czarnemu porsche.
Cel: Klub nocny
Miasto: Londyn
Nawigacja prowadziła ją pomiędzy londyńskimi ulicami, powoli zbliżając się do centrum miasta. Po chwili rozległ się kobiecy głos: "Jesteś u celu". Julie natychmiast dostrzegła neonowy napis po drugiej stronie ulicy: "Klub nocny- Day & night". Przed wejściem do budynku ciągnęła się długa kolejka ludzi. Wampirzyca nawet na nią nie zerknęła, nie miała zamiaru dostać się do klubu głównym wejściem. Natychmiast skierowała się na tyły budynku.
Wejście na zaplecze znajdowało się w małej uliczce pomiędzy dwoma budynkami. Kobieta już kierowała się ku niemu ,gdy po lewo na końcu długiej uliczki spostrzegła młodą dziewczynę. Spojrzała jej w oczy i ujrzała te same rubinowe tęczówki. Jednak to nie były przywidzenia, tam w parku śledziła ją wampirzyca z Podziemia.
- Podejdź tu - powiedziała nieznajoma, miłym głosem. Julie wahała się, ale po chwili podeszła do wampirzycy.
- Czego chcesz? - spytała szorstko.
- Jestem Katy Cerrini.
- No cieszę się.- odrzekła Julie z sarkazmem.- Powiedz czego chcesz i odjedź. Nie mam zamiaru znać nikogo z Mrocznego miasta.
Katy była niewątpliwie piękna. Miała prawie białą cerę, długie włosy o nietypowym kolorze i była młoda, bardzo młoda. Musiała stać się wampirem w wieku najwyżej szesnastu lat. Była dużo niższa od Julie, ale i tak wydawała się dojrzała i wyniosła.

- Chcę ci pomóc Julie - odrzekła Cerrini.
- Skąd ty znasz moje imię? - Ristian nie kryła oburzenia
- Śledzę ciebie i Victora odkąd on dopuścił się ...
- Tak wiem, pamiętam - przerwała Julie.
- No właśnie, więc odkąd was śledzę wiem o was praktycznie wszystko.- Katy posłała tajemniczy uśmiech i spoważniała.
- Dobrze, więc pewnie wiesz, że teraz idę polować. Nie mam czasu na pogawędki. Mów konkretnie o co chodzi i zmykaj. - kobieta nie kryła irytacji.
- Wiem, że nie lubisz swojego życia. Mogę Ci pomóc.
- Nie chcę niczyjej pomocy.- Julie prychnęła i skierowała się w stronę klubu.
- A niby jak, chcesz mi pomóc? - odwróciła się i spytała zaciekawiona, ale w uliczce już nikogo nie było. Katy zniknęła. Julie stała przez chwilę sfrustrowana szybkością nieznajomej z Podziemia, aż w końcu skierowała się do drzwi prowadzących na zaplecze. Miała mieszane uczucia. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.

Póki co chciała na jakiś czas zapomnieć o tajemniczym spotkaniu. Miała ważniejsze zadanie na głowie. Gdzieś tam, na przedmieściach Londynu, spragniony mąż czekał na posiłek. "Czas zapolować, wyrzuty sumienia pozostawię sobie na później".
***


Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (1 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja