Strona Główna
Kontakt
Co nowego ?
Poradniczki i triki
Dom do wybudowania 1
Dom do wybudowania 2
Kody na uśmiercenie sima
Pomocne Kody
Imiona dla Simek
Imiona dla Simów
Foto-Story : Otwórz oczy
FotoStory : Wspomnienia wracają
Książka Kucharska naszych Simów
Rodzinki do stworzenia
Blogi Simo-Maniaków
Kosmici w The Sims 2
FotoStory
=> Foto-Story : Na krańcu Świata
=> Konkurs na najlepsze FOTOSTORY
=> Fotostory : wielka południowa ziemia
=> Fotostory : Masakra na ulicy Brzozowej
=> FotoStory : Prawdziwa miłość
=> Fotostory o bliźniaczkach Olsen
=> FotoStory : Zaufaj Magi
=> FotoStory : Życie Wampira
Kariery zawodowe Simów
Szybkie zbory i opalenizna
Sposoby na śmierć Sima i kolory duchów
Prawda o Belli Ćwir
Klub Ogrodnika
Poradnik dla poczatkująch
Nowe imię dla sima
Co powinno się znajdować w domu każdego Sima?
Zdjęcia Simów
Nina Kaliente
Jak radzić sobie w The Sims 3.
Jak zrobić własne rzeczy do Sims 2?
Soki
O THE SIMS

Zbliżała się jesień. Wiatr cichutko szeleścił liśćmi drzew. Nowi właściciele domu właśnie wprowadzali się do niego. Nie wiedzieli jednak, że w tej okolicy, dzieją się różne dziwne rzeczy.
W domu obok, mieszkały osoby, których nikt nie znał. Mieszkańcy miasta mawiali, że to osoby bardzo skryte, i za dnia, nigdy nie widziano ich na zewnątrz. A jeżeli już wychodziły, to bardzo dyskretnie i niezauważalnie.


- Xawery? - Spytała Natasha. - Jak myślisz, kto mieszka w tym domu? Spójrz jak on wygląda!
- A bo ja wiem. Może jakiś psychol. A z resztą. Zajmijmy się przeprowadzką, a nie jakimś domem! - stwierdził Xawery.
- Dobra. Masz rację. - zgodziła się Natasha.

Ktoś jednak zainteresował się nowymi właścicielami.
- Ooo, widzę, że mamy nowych sąsiadów... Świetnie, świetnie!

Wieczorem rodzina Ferbbitów miała już urządzony dom. Natasha i Xawery szykowali się do snu.
- Kotku, czemu cały czas stoisz przy oknie?
- Wiesz, jestem bardzo ciekawa, po co naszym sąsiadom ta stodoła...
- Może tam trzymają jakieś zwierzęta, albo coś hodują. Choć już spać...
- Dobrze już idę. - odpowiedziała Natasha i poszła się położyć.

W nocy, ktoś przychodzi do sypialni Ferbbit'ów...

***

Promienne słońce świeciło tego dnia mocno, a pomarańczowe liście drzew spadały z małym szelestem na ziemię. W tym momencie Natasha obudziła się i zaczęła ścielić łóżko. Wtedy poczuła ładny zapach dobiegający z dołu.

- Jak się spało mojej pani ciekawskiej, co? - spytał z uśmiechem na twarzy Xawery.
- Dobrze. Co tam zrobiłeś na śniadanie? Mmm... Ładnie pachnie! - odpowiedziała Natasha.
- Naleśniki. Choć szybko bo wystygną.


- Musimy się sprężyć, bo za dwie godziny idziemy w odwiedziny. - oznajmił Xawery.
- W odwiedziny? Do kogo? - spytała zdziwiona Natasha.
- Jak to do kogo? Do naszych sąsiadów! Przecież musimy ich poznać!
- Racja. - odpowiedziała stanowczo Natasha. - W takim razie, po śniadaniu przygotujemy się do wyjścia i zrobimy ciasto.
- Świetny pomysł! - potwierdził Xawery.

Półtorej godziny później, Ferbbitowie byli już pachnący, ładnie ubrani, i gotowi na spotkanie z sąsiadami.
- Dzień dobry, jesteśmy sąsiadami mieszkającymi obok. Wprowadziliśmy się tu wczoraj. Chcieliśmy się przywitać. - powiedziała Natasha.
- Tak, tak. Proszę wejdźcie. - odpowiedziała dość młoda kobieta.

- Jestem Natasha Ferbbit, a to mój mąż Xawery. - powiedziała Natasha.
- Miło nam was poznać. - odpowiedziała kobieta. - Mam na imię Caroline a to moja córka Tamara. A tak odchodząc od tematu, proszę częstować się napojami.
- Ja dziękuję. - odpowiedziała Natasha.
- Bardzo chętnie. - powiedział Xawery i wstał z miejsca, aby skosztować napoju.

- Nie chcę być wścibska, ale dlaczego macie takie rany na twarzach? - spytała Natasha.
- To stało się tydzień temu. Miałyśmy wypadek w autobusie. Kierowca zbyt gwałtownie zahamował, i zderzyliśmy się z tirem przewożącym ostre narzędzia. Na szczęście z nami było wszystko w porządku. - wytłumaczyła Caroline.
- Aha. To już wszystko wyjaśnia. - odpowiedziała Natasha.

- Przepraszam ze przerwę, ale gdzie jest toaleta? - zapytał Xawery.
- Obok tych drewnianych drzwi. - odpowiedziała Tamara.
- Dziękuję.

- Będziemy się zaraz zbierać. Musimy wypakować jeszcze parę rzeczy z pudeł. - oznajmiła Natasha.
- Dobrze. Nie będziemy was zatrzymywać. Jak będziecie potrzebowali czegoś, to zapraszamy.

- No, już jestem. - powiedział Xawery. - Musimy już iść kochanie.
- Tak, właśnie o tym mówiłam. Do zobaczenia. - odpowiedziała Natasha.
- Do widzenia.

- No to mamy ich w garści. Facet prawie załatwiony. Jeszcze tylko babka.

Po powrocie do domu, Xawery i Natasha usiedli sobie w salonie i zaczęli rozmawiać o sąsiadkach.
- Wiesz, te sąsiadki są całkiem miłe. - stwierdziła Natasha.
- Mówiłem. Nie ma w nich ani grama dziwnego zachowania. - oznajmił Xawery.
- Masz rację. Nie potrzebna była ta moja podejrzliwość. Dobrze się czujesz kochanie? Wyglądasz jakoś mizernie.
- Nie, to nic poważnego. Trochę boli mnie głowa. Chyba pójdę się położyć.
- To dobry pomysł. Poszukam czegoś przeciwbólowego. - powiedziała Natasha.

Natasha szukała, ale nie mogła znaleźć.
- Co tam piesku? Nie ma tych leków. Trzeba będzie pożyczyć od sąsiadek.

- Kochanie, idę pożyczyć coś na ból głowy od Caroline. Zaraz wrócę. - poinformowała Xawerego.
- Dobrze, poczekam.

Natasha bez namysłu wyszła z domu.

- Przepraszam, Caroline! Xawery czuje się trochę nieswojo. Czy mogłabyś mi pożyczyć Ibuprom, czy coś? Jesteś? Dobra. Wchodzę. - powiedziała Natasha.

- O, widzę że ciasto im nie za bardzo smakowało. Może są w ogrodzie...

- Caro...

- Co to ma być!?

Natasha przestraszyła się i uciekła do domu. Chciała wszystko opowiedzieć mężowi.

- Co się stało...? - spytał zaspany Xawery. - Pali się coś?
- Nie! Posłuchaj.

- Byłam przed chwilą u naszych "kochanych" sąsiadek! I wiesz co one robiły? Ćwiczyły jakieś rzuty siekierami! One są jakieś dziwne! Miałam rację! - krzyczała Natasha.
- Ależ kochanie, co ty opowiadasz! Może wybierają się na jakiś turniej?
- A ty co je tak bronisz, co? Może to jakieś morderczynie są, czy co?
- Nie denerwuj się. Na pewno jest jakieś logiczne wyjaśnienie.

- Kotku ja się boję! Nie miałam okazji ci jeszcze powiedzieć, ale jestem w ciąży, i boję się o nasze dziecko!
- To fajnie! Będę tatą! - krzyknął Xawery.
- Ekhem.
- A, tą sytuację na pewno da się jakoś wyjaśnić. Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Przy nas dziecko będzie zawsze bezpieczne.

 
 

Xawery właśnie wychodził z domu:
- Pa kochanie. Idę do pracy załatwić parę spraw. Przepraszam cię żew weekend zostawiam cię samą w domu, ale szef dzwonił w pilnej sprawie.
- Nie ma sprawy kotku. Dam sobie radę. - odpowiedziała pewnym siebie głosem Natasha.
- Kocham cię, będę za kilka godzin.
- Ja ciebie też. Pa. - powiedziała Natasha.

Gdy Xawery wyszedł, Natasha postanowiła zapełnić sobie czas i pójść na przyjemny spacer z psem.
- Chodź Buzzy, pójdziemy na spacerek. Przewietrzymy się troszkę. - Powiedziała do pieska Natasha.


- Hauuu! - zaszczekał pies.
- Ojej, coś chyba upadło Caroline! Widziałam przez okno jak wracała ze sklepu. - powiedziała do siebie Natasha. - Lepiej wrzucę to za ogrodzenie. Nie będę im przeszkadzała. - i tak jak powiedziała, tak zrobiła i poszła na dalszy spacer.

- "Ciekawe po co jej była potrzebna ta łopata..." - pomyślała. - "Przecież one nawet nie mają ogródka, tylko tą nieszczęsną stodołę!" - myślała sobie cicho i szła powoli w stronę parku.

Po długim spacerze, Natasha gdy tylko wróciła do domu położyła się na kanapie i zasnęła. Spała dwie i pół godziny, jednak obudził ją dziwny ból brzucha...
- Mhmm... Co się dzieje..? Ale długo spałam! - zaspanym głosem mruczała sama do siebie
Natasha. - Auć! Okropnie boli mnie brzuch... Chyba pójdę po pomoc do Caroline i Tamary...

Natasha rozbudziła się trochę i poszła do sąsiadek. Właśnie wchodziła do ich ogródka i zobaczyła coś dziwnego...

- Co tu się dzieje? - zapytała Natasha wiedząc, że i tak nikt jej nie odpowie.

- Kto śmie przeszkadzać nam w naszej pracy? - spytała kobieta, która najprawdopodobniej, podawała się za Caroline, ale nią nie była.

- Jak możecie zabijać niewinnego człowieka! Co to do cholery w ogóle ma być, co? - krzyknęła Natasha i ujrzała mężczyznę leżącego w dole.

Po chwili uciekła z miejsca dziwnego zdarzenia.
- Auć! Głupi śmietnik! Kto go tu stawiał? - mruknęła wkurzona Natasha i pobiegła do domu.

Gdy wróciła, poczuła ponowny ból. Tym razem większy, ponieważ z każdą chwilą narastał. W tym momencie wszedł Xawery:
- Cześć kochanie! Co tam u ciebie? A wiesz że...

- Aaaah... To boli! Pomocy! Pomocy!! - Krzyczała Natasha.
- Boże kochanie co się dzieje?

- Nie wiem... Nagle zaczął boleć mnie brzuch...
- O shit! Czekaj, już dzwonię... Zaraz... O Dżizas, gdzie mój telefon?

- Nie gadaj po angielsku, tylko się streszczaj... - krzyknęła Natasha. - Aaaah...
- Okej...


Od momentu wyznania Xaweremu nowej "tajemnicy" rodziny minęło już 8 ipół miesiąca. Niedługo miało narodzić się nowe życie, nowy członekrodziny Ferbbitów. Xawery i Natasha bardzo cieszyli się nadejściemswojego dziecka.
Minął tydzień od narodzin dziecka. Była to dziewczynka a jej rodzicepostanowili nazwać ją Tia. Właśnie trwała wizyta lekarza. Xawery i Natasha byli bardzo szczęśliwi i kochali dziewczynkę.

***
- Mam ją obudzić, pani doktor? - spytał Xawery.
- Nie. Niech śpi. Jest bardzo zmęczona, lepiej jej nie budzić.
- A jak jej stan zdrowia?
- Wszystko w normie. Ma tylko niedużą gorączkę. Niech pan z niązostanie, a ja pójdę zobaczyć co u dziecka. - poinformowała XaweregoPani doktor.
- Dobrze.

Xawery usiadł obok Natashy. Ona, przez małe zamieszanie obudziła się.
- Co się dzieje? - spytała Natasha.
- Wszystko w porządku kochanie. Jesteś w domu. Właśnie jest u nasPani Doktor. Przyszła żeby sprawdzić stan twojego zdrowia i dziecka. -wytłumaczył Xawery.
- Mhmm...

- Xawery, muszę ci coś opowiedzieć. - oznajmiła Natasha.
- Mów kochanie.
- Tydzień temu, kiedy poszedłeś do pracy, poczułam się trochę źle.Poszłam więc do Caroline, aby mi pomogła. I wiesz co ujrzałam?
- Czyżby kolejna historia o tym jakie nasze sąsiadki są złe? No, słucham?
- Zobaczyłam, jak Tamara i Caroline zakopywały nieboszczyka w ziemi! Masz pojęcie? - spytała Natasha.
- Mów dalej.
- Zaczęłam im mówić jakie one są złe, i spytałam dlaczego zabiłytego faceta. Nic nie odpowiedziały. Przestraszyłam się i uciekłam.Potem ty przyszedłeś i zaczęłam rodzić.
- Hmmm...

- Nie wierzysz mi, prawda? - spytała Natasha.
- Oczywiście że tak! To znaczy... Nie do końca... - odpowiedział Xawery.
- Uhh...

- Posłuchaj... - zaczęła Natasha, ale nagle przerwała jej Pani doktor.
- Przepraszam, ja tylko chciałam powiedzieć, że stan dziecka jest bardzo dobry, a ja już będę się zbierała.

- W takim razie dziękujemy pani za wszystko. - powiedział Xawery.
- Ależ proszę bardzo. Widzimy się następnym razem. Do zobaczenia! - odpowiedziała Pani doktor i wyszła.

- Wracając do naszego tematu... - zaczęła ponownie Natasha. - Muszę ci coś pokazać.
- Okej. Nie ma sprawy. - odpowiedział Xawery.

- Caroline, tak naprawdę nie nazywa się Caroline. Nazywa się VivianBrown. Policja wywiesiła za nią setki listów gończych. - wytłumaczyłaNatasha. - Jest morderczynią.
- Ale... Ale skąd ty to wiesz kochanie? - spytał Xawery, który wyglądał jakby miał napisany na czole znak zapytania.
- Dwa dni po porodzie, kiedy wyszedłeś do pracy, usiadłam na chwilęprzy komputerze żeby sprawdzić pocztę na wp.pl, i przysłano do mnielist gończy Vivian razem ze zdjęciem. Otworzyłam go. Miałam zamiarwrzucić go do kosza w poczcie, ale przyjrzałam się bliżej zdjęciu, izobaczyłam, że ta osoba jest identyczna jak Caroline.
- I co dalej?
- Zainteresowałam się tym, i znalazłam dużo stron internetowych,gdzie było napisane dosłownie w-s-z-y-s-t-k-o o niej. Wydrukowałamzdjęcie i teraz pokazuję je tobie, żebyś uwierzył mi, że nasze sąsiadkisą morderczyniami. - odpowiedziała Natasha.
- Łaał! Nieprawdopodobne że byłem taki ślepy! - oznajmił Xawery.

- Przepraszam że ci nie wierzyłem kochanie. Zgłoszę tę sprawę na policję jak będę miał czas.
- Nie ma sprawy. "Leć" już do pracy bo i tak jesteś spóźniony.

- Racja. Do zobaczenia! Postaram się wrócić jak najwcześniej. - powiedział Xawery i pożegnał się z Natashą.
- Pa. - odpowiedziała Natasha.

Kiedy Xawery już wyszedł, Natasha postanowiła wziąć kąpiel, uczesać się i zająć się Tią.
- "Aaah... O tym marzyłam... Odprężająca kąpiel..." - myślała sobie po cichu Natasha, nalewając gorącej wody do wanny.

- Uhh! Wreszcie wyglądam porządnie! Wstyd być taką roztrzepaną! - mruknęła Natasha pod nosem.

Potem tak jak w planie poszła do Tii.
- Choć kochanie. Mama cię weźmie na rączki... - powiedziała Natasha i powolnym ruchem, wyciągnęła dziewczynkę z kojca.

Po wyciągnięciu Tii z kojca, Natasha poszła z nią na balkon, aby pooglądać piękne widoki.
- Zobacz Tia. Pięknie tu nieprawdaż? Jak będziesz duża, to będziemychodzili na plażę, na spacery z Buzzym do parku, wiesz? - mówiłaNatasha do Tii, która i tak nic z tego nie rozumiała.

Lecz ktoś stał na balkonie obok, i obserwował uważnie te dwie osoby...
- Myślicie, że tak łatwo się nas pozbędziecie? To jesteście w błędzie! - powiedziała prawdopodobnie Tamara.
- Odwalcie się od naszej rodziny! - krzyknęła przestraszona Natasha.
- Ach tak?
- Właśnie tak! - powiedziała Natasha i uciekła do środka.

Gdy tylko weszła, włożyła dziewczynkę do kojca.
- Już dobrze. Mama tu jest. Pamiętaj: przy mamie i tacie będziesz zawsze bezpieczna. - powiedziała Natasha do dziewczynki.
-"Ciekawe gdzie Xawery... Minęły już chyba z 4 godziny, a jegojeszcze nie ma... Zazwyczaj wcześnie kończy pracę..." - zastanawiałasię Natasha.

W tym samym czasie...
- Puk! Puk! - Xawery właśnie pukał do drzwi sąsiadek.
- Proszę, jest otwarte! - odpowiedziała jedna z domowniczek.

- Witaj. Nie chciałbym zawracać ci głowy, ale chciałem chwilę pogadać. - powiedział Xawery.
- Nie ma sprawy. Może coś do picia? - spytała "Caroline".
- Bardzo chętnie. - odpowiedział Xawery.
- Dobrze, zaraz ci dam, ale najpierw pójdę po niego do magazynu.
- Okej Poczekam.

- "Magazyn? Chyba raczej spiżarnia! Myślałem, że zapasy żywności iresztę trzyma się w piwnicy albo coś, ale na piętrze?" - myślał sobieXawery czekając na napój.

- Piciu się zachciało naszemu Xaweremu, tak? To zaraz je dostanie! Ha ha ha ha!

- Proszę, to twój napój. -powiedziała 'Caroline' do Xawerego.
- Dzięki.

- A więc, o czym chciałeś ze mną pogadać? - spytała 'Caroline'.
- Otóż, moja żona ostatnio zauważyła dużo dziwnych rzeczy w twoim iTamary zachowaniu. Twierdzi także, że zabiłyście jakiegoś człowieka.Czy to prawda?

- Hmmm... To nie możliwe! - odpowiedziała energicznie 'Caroline'.
- Ale...
- To niemożliwe! Nigdy muchy byśmy nie skrzywdziły!

- Niewątpliwie, ale mam pewne zastrzeżenia co do ciebie... - próbował wyjaśnić Xawery.
- A konkretniej?
- Natasha znalazła w internecie list gończy za tobą.
- To nie ja. To moja siostra bliźniaczka. Mieszka w Niemczech, izostała schwytana za importowanie Dragów. Z tego co słyszałam, uciekłaniedawno z więzienia, i teraz przemieszcza się gdzieś po świecie. Jabyłam lepiej wychowana niż ona, i rzecz jasna nigdy nic nie ciągnęłomnie do przestępstwa.

- Przepraszam, muszę usiąść bo mnie głowa boli jak cholera... - powiedział w trochę dziwny sposób, Xawery.

A więc twojej żonce coś się musiało przewidzieć lub pomylić. - wróciła do tematu 'Caroline'.
- No nie wiem... Wiesz co, chyba już pójdę do domu.
- Nie! To znaczy - nie idź jeszcze bo szkoda czasu. Tak nam sięmiło rozmawia, może zostaniesz jeszcze chwilkę? - spytała 'Caroline'.
- No... Dobra.
- To fajnie. Przepraszam cię, zaraz przyjdę, muszę coś zrobić. - powiedziała 'Caroline'.
- Nie ma sprawy, poczekam.

- Hmmm... Te obrazy są bardzo piękne... - powiedział sobie pod nosem Xawery.

Tymczasem Caroline (a raczej Vivian), przebierała się w swoim pokoju.
- Muahahahahaha! Rybka złapana!

Vivian zeszła na dół.
- Wiesz Caroline, te obrazy są bardzo ładne...
- Dziękuję. A teraz, choć ze mną do ogrodu. Mam dla ciebie niespodziankę...

CDN !

Dzisiaj stronę odwiedziło już 4 odwiedzający (9 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja